Wymyślenie
planu nie wystarczy. Trzeba mieć jeszcze możliwość jego zrealizowania, a taka w
najbliższym czasie chyba nie miała zamiaru się nadarzyć. Pan Hanson tak jak
siedział ciągle w swoim gabinecie, tak siedzi dalej. Jeszcze trochę i korzenie
tam zapuści. Przez kolejne dwa dni włóczyłam się po domu. Od zapachu płynu do
podłóg robiło mi się już niedobrze, a końca ich szorowania nie było widać.
Jedyną osobą, która świetnie się bawiła był oczywiście Aiden. Jego kąśliwe
uwagi były codziennością. Tak jakby dzień bez dogryzienia mi, był dniem
straconym.
Kiedy
Samanta poprosiła, żebym poszła za nią na zakupy, miałam ochotę skakać z
radości. W tym momencie niewiele mi było do szczęścia potrzebne. W końcu mogłam
się stąd wyrwać chociaż na chwilę. Kobieta nawet użyczyła mi swojego samochodu.
Z szerokim uśmiechem wsiadłam za kierownicę i wyjechałam przez bramę. Jednak
mina mi zrzedła, kiedy zorientowałam się, że jestem śledzona. Czarne Volvo nie
spuszczało mnie ani na krok. Aby potwierdzić swoją teorię, nagle skręciłam w
lewo. Zaklęłam, gdy w lusterku z powrotem ujrzałam tajemnicze auto. Ale nie
popadajmy w paranoje. Może to jedynie zbieg okoliczności. Kiedy zajechałam na
parking sklepu, nie zobaczyłam wśród innych samochodów czarnego Volvo.
Odetchnęłam i ruszyłam na zakupy.
Zadowolona
z tego, że udało mi się kupić wszystko z listy, włożyłam reklamówki do
bagażnika, a następnie wsiadłam do pojazdu. Już miałam zapalać silnik, gdy
nagle obok mnie, na siedzeniu pasażera, pojawił się mężczyzna. Pierwsze co
zrobiłam, to próba otwarcia drzwi. Nadaremno.
–
Zablokowałem je – oświadczył nieznajomy ze stoickim spokojem.
– Jak? Jak
pan się tu w ogóle dostał? – spytałam, powoli tworząc w dłoni kulę, z której
wychodziły małe pioruny.
– Spokojnie
– wystawił ręce przed siebie – nie zrobię ci krzywdy.
– Odpowie
mi pan na pytania? – Zmrużyłam oczy, nie przerywając poprzedniej czynności.
– Mam pewne
zdolności, tak jak ty, na przykład potrafię się teleportować. – Na
potwierdzenie swoich słów nagle pojawił się na tylnym siedzeniu, a później
wrócił na poprzednie miejsce.
– Czego pan
ode mnie chce?
– Mam dla
ciebie pewne informacje, Vanesso.
Zamurowało
mnie, a moje oczy zrobiły się wielkości złotówek. Tylko pracownicy Orionu je
znają, a on z pewnością nim nie jest. Po tylu latach spędzonych w oddziale
znałam każdą osobę, która tam pracowała. Tego mężczyznę widzę pierwszy raz.
Przyglądałam się mu z zaskoczeniem, nic z tego nie rozumiejąc. Coś tu jest nie
tak.
– Skąd pan
zna moje imię? To pan mnie przed chwilą śledził?
– Zadajesz
bardzo dużo pytań. – Zaśmiał się, a na jego twarzy zaznaczyło się wiele
zmarszczek. - Tak, to ja. Jest jeszcze wiele rzeczy, które cię zaskoczą. Przed
tobą trudny okres, Vanesso.
– Nic z
tego nie rozumiem – wypowiedziałam swoje myśli na głos, kręcąc głową.
– Osoba,
której ufasz najbardziej nie jest tym, za kogo się podaje – wypowiedział
poważnym tonem, lekko pochylając się w moją stronę. Następnie rozejrzał się i
spojrzał na zegarek. – Bądź ostrożna. Po tych dwóch słowach nagle zniknął, a ja
usłyszałam dźwięk odblokowującego się zamka. Wyszłam od razu z auta i zaczęłam
kręcić się wkoło. Miałam nadzieję, że jeszcze zobaczę gdzieś czterdziestoparo
latka, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. No tak, mógł przecież teleportować
się na drugi koniec świata. Wsiadłam z powrotem do samochodu i patrzyłam się
tępo przed siebie. Nic z tego co powiedział mi nieznajomy, nie miało sensu.
Osobą, której najbardziej ufam, jest mój tata. On nie mógłby mnie okłamać.
Jasne, nie mówi mi wszystkiego, ale to tylko po to, żeby mnie chronić.
Zrezygnowana oparłam głowę o kierownicę. Może to tylko jakieś brednie. A jeśli
nie? Chyba powinnam zadzwonić do ojca. Tyle że co ja mu powiem? „Wpadł mi
dzisiaj do auta jakiś facet i zaczął gadać, że nie jesteś tym, za kogo się
podajesz”? Wyśmieje mnie i wszystkiemu zaprzeczy. Bezradna włączyłam silnik i
wróciłam do Hansonów.
Znalazłam się na wyspie, gdzie odbywał się
mój obóz. Było ciemno, nie widziałam też żadnej żywej duszy. Byłam tu sama.
Nagle z nieba lunął deszcz. Słychać było, jak wielkie krople odbijają się od
blaszanego dachu stołówki. Zaczęłam biec do najbliższego budynku. W sekundę byłam
przemoczona do suchej nitki, a przez moje ciało co chwilę przechodziły
dreszcze. Kiedy sięgałam do klamki, żeby wejść do drewnianego domku, w drzwiach
pojawiła się jakaś postać. Z początku jej nie rozpoznałam, było zbyt ciemno, a do
tego spływająca po twarzy woda zmniejszała widoczność. Pstryknęłam palcami i
mała lampka nad wejściem zapaliła się, tym samym oświetlając twarz postaci. To
mój tata. Odetchnąwszy z ulgą, zrobiłam krok do przodu. W tym samym momencie
stało się coś nieprawdopodobnego. Mój ojciec zza pleców wyciągnął sztylet,
który sekundę później wbił mi w brzuch.
Otworzyłam
szeroko oczy, szybko łapiąc oddech. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą
wydarzyło się w moim śnie. Wszystko wydawało się takie realne. Zakryłam dłońmi
twarz, próbując się uspokoić. Parę głębszych wdechów i moje serce zaczęło
zwalniać.
– To tylko głupi koszmar. –
Powtórzyłam to chyba ze sto razy.
Na
chwiejnych nogach zeszłam na dół z zamiarem udania się do kuchni. Z tego
wszystkiego zaschło mi w gardle i koniecznie musiałam się czegoś napić. Szłam z
wyciągniętymi rękoma przed siebie, aby na nic nie wpaść. Jednak nie do końca mi
się to udało, bo sekundę później nadziałam się na klamkę od drzwi.
– Cholera –
syknęłam. Nagle do moich uszu dobiegł czyjś śmiech. Pstryknęłam palcami, aby
oświetlić kuchnię. Moim oczom ukazał się pękający ze śmiechu Aiden. Siedział na
stołku przy wysepce i jadł płatki. – Co ty tu robisz?
– Jem? –
odpowiedział mi, kiedy przestał się już chichrać.
– Nie
powinieneś teraz spać?
– O to samo
mogę spytać ciebie.
– Racja. – Wzięłam
z szafki szklankę, wlałam do niej soku i usiadłam naprzeciwko chłopaka. Dzielił
nas metrowy blat.
– To co cię
tu sprowadza? – spytał, przyglądając się mi z lekko przechyloną głową.
– Nie
mogłam spać. – Wzruszyłam ramionami.
– Dlaczego?
– powiedział to z buzią wypchaną płatkami, przez co cudem go zrozumiałam.
– Mam
uwierzyć, że cię to interesuje?
– Po prostu
odpowiedz. – Przewrócił oczami, po czym uniósł jedną brew. – Więc?
– Miałam
koszmar, a ty?
– Jak
jestem wkurzony, to nie mogę zasnąć – stwierdził, znów zapychając sobie usta
jedzeniem.
– Co cię
zdenerwowało?
– Ojciec
obiecał mi, że pojedzie ze mną na mecz i w ostatniej chwili to odwołał – mówiąc
to, patrzył się w pustą już miskę, a później spojrzał na mnie. – Co cię tak
bawi?
Kiedy
usłyszałam jego słowa, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale ograniczyłam się
do cichego chichotania. Pan Aiden Hanson, wielki buntownik, nie może spać, bo
tatuś nie chce jechać z nim na mecz. Ta myśl jeszcze bardziej mnie rozbawiła i
już przestałam się powstrzymywać, roześmiałam się na całego. Gdy już się
uspokoiłam, starłam niewidzialną łzę z kącika oka i odpowiedziałam:
– Nie, nic.
Dlaczego odwołał? – Chłopak przyglądał mi się przez moment, z grymasem na twarzy,
po czym niechętnie kontynuował naszą rozmowę.
– Musi
wyjechać na trzy dni. Akurat wtedy, gdy jest mecz. – Nagle spoważniałam. Skoro
pana Hansona ma nie być w domu, w końcu będę mogła zrealizować mój plan.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas o różnych rzeczach. Nie mogłam wyzbyć
się wrażenia, że to jedynie kolejny dziwny sen i wcale nie rozmawiam o
przysłowiowej pogodzie z Aidenem, moim
wrogiem numer jeden. W pewnym momencie coś mi się
przypomniało. Było to dość ryzykowne pytanie, ale stwierdziłam, że mogę nie
mieć już okazji o to zapytać.
– Aiden,
gdzie właściwie jest twoja mama? – Mój ton był niepewny. Wypowiedziałam każde
słowo bardzo ostrożnie, czekając na reakcję chłopaka.
– Odeszła ode
mnie i ojca, jak miałem kilka lat.
Przeniosłam
wzrok na jego dłoń, którą zacisnął na łyżce. Przygryzłam dolną wargę. Nie
powinnam była o to pytać.
– Podobno
miała dość tego, że ojciec nie miał dla niej czasu. Mało oryginalna wymówka,
prawda? – Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach zalążek bólu, który tak
szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, zastąpiony iskierkami rozbawienia.
– Miło się rozmawiało, Żarówka.
Po tych
słowach wstał i ruszył do swojego pokoju. To by było na tyle z przyjaznego
Aidena. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Jednak da się z nim normalnie pogadać.
Nawet się przede mną otworzył, w każdym razie w pewnym stopniu. Spojrzałam na
miskę pozostawioną przez chłopaka. No tak, przecież nie mógł po sobie
posprzątać. To dla niego zbyt wiele. Przewróciwszy wcześniej oczami, schowałam
naczynie do zmywarki. To samo zrobiłam ze swoją szklanką, a następnie
skierowałam się do sypialni. Zadowolona ze zdobytych informacji, ponownie
zasnęłam. Tym razem żaden nieprzyjemny sen nie wyrwał mnie z objęć Morfeusza.
Na następny
dzień w domu było lekkie zamieszanie z powodu wyjazdu pana Hansona. W kwestii
pakowania był gorszy niż kobieta. Na szczęście po dwóch godzinach już go nie
było. W między czasie próbowałam się dowiedzieć, gdzie jedzie pod pretekstem
odpowiedniego dobrania ubrań, które musiałam mu przygotować. Niestety, milczał
jak zaklęty i nie zdradził mi żadnych szczegółów. Ale to nic. Teraz
najważniejsze było dostanie się do jego gabinetu. Mój plan, co prawda, do
idealnych nie należał, ale wystarczył, by przedostać się niezauważoną do
pomieszczenia.
Pod wieczór
za oknem rozpętała się niesamowita burza. Szczęście mi dopisywało. W razie
podejrzeń będę mogła w łatwy sposób wyjaśnić, dlaczego nagle wysiadł prąd.
Kiedy usłyszałam huk piorunu, skupiłam się i po chwili w całym domu zapadła
ciemność. Dwie pokojówki zaczęły latać w poszukiwaniu świeczek i latarek.
Korzystając z tego zamieszania, wśliznęłam się bez problemów do gabinetu pana
Hansona. W duchu dziękowałam za to, że nie zamknął drzwi, co jednocześnie mnie
trochę zdziwiło. Może jednak nie trzyma tu nic ważnego.
Stanęłam na
środku pomieszczenia i zaczęłam się rozglądać. Pierwszą rzeczą, na którą
skierowałam swój wzrok, było ogromne biurko. Poprzednio leżał na nim stos
dokumentów, teraz nie było ani jednej kartki. Jedynie pudełko na długopisy,
niewielka lampka, którą zapaliłam pstryknięciem oraz podkładka. Na mojej twarzy
pojawił się grymas, wywołany wątpliwościami, czy w ogóle cokolwiek uda mi się
tu znaleźć. Podeszłam do stołu z drugiej strony. Złapałam za rączkę pierwszej
od góry szuflady. Niestety była zamknięta. Każda kolejna również. Nagle
usłyszałam, jak ktoś łapie za klamkę. Długo się nie zastanawiając, schowałam
się za skórzaną kanapę, która stała przed wielkim regałem z książkami. Wtedy
zorientowałam się, że lampka wciąż się pali, co właściwie było niemożliwe przy
braku prądu. W ostatniej sekundzie udało mi się ją zgasić. Drzwi się uchyliły,
ktoś rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym wyszedł. Odetchnęłam z ulgą. Aby
się podnieść, sięgnęłam dłonią do jednej z półek. Kiedy to robiłam, dłoń mi się
ześliznęła na niżej stojącą książkę, a ta odchyliła się do przodu, jednak nie
spadła. Zmarszczyłam brwi i w tym samym momencie usłyszałam ciche skrzypienie,
a po nim jedna z trzech części regału wsunęła się do tyłu, a następnie
przesunęła w bok, ukazując przede mną ukryte przejście.
~~~~~~~~~~
Hej, hej!
Mam nadzieję, że wam się spodoba nowy rozdział. Trochę się zaczęło dziać, a i Aiden jakby inny. :)
Pojawiła się również piosenka, jednak nie jest ona w żaden sposób połączona z rozdziałem. Takie małe urozmaicenie, może komuś się spodoba.
Wyczuwam romansik między Vanessą a Aidenem ^^
OdpowiedzUsuńBlog świetny! Masz talent dziewczyno ;)
Opowiadanie momentami zapiera dech w piersiach. Coś czuje, że jej ojciec naprawdę jej coś zrobi :c I to coś strasznego...
No nic, z niecierpliwością czekam na następny ;*
Pozdrawiam
Seo
http://ostatnitaniec.blogspot.com/
Ciekawy rozdział ;) Mógłby być dłuższy, ale miło się czytało. Zdziwiło mnie o tym mężczyźnie, którego spotkała Vanessa. Mimo, że ona myśli, że chodzi o jej ojca, ja zdaję sobie sprawę, że na pewno się myli, no bo... to by było zbyt łatwe. Może chodzi o jednego z jej przyjaciół? Cóż, tego się dowiemy w trakcie. A no i Aiden... wydaje się takim dzieckiem mimo wszystko. Mam do niego mieszane uczucia, bo raz go lubię, a raz nie. xd No i muszę się dowiedzieć, co jest ukrytego w tym przejściu, więc szybko dodawaj nowy rozdział, kochana. ^^
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo fajny. przeczytałam go tak szybko, że prawie nie zauważyłam, że już się skończył :)
OdpowiedzUsuńAiden faktycznie inny, ale całkiem udaną kreację mu tworzysz. na razie mam co do niego sprzeczne uczucia, ale wydaje mi się, że po tym rozdziale jakoś bardziej go lubię.
trochę martwię się o Vanesse ale wierzę, że poradzi sobie ze wszystkimi kłopotami.
Pozdrawiam!
Wow, Aiden. Co za odmiana, aż miło się czytało. Normalnie szok przeżyłam. Ale taka jedna rozmowa nie wystarczy, żebym jakoś zaczęła go bardziej lubić. Co to, to nie.
OdpowiedzUsuńO co chodziło tamtemu facetowi w samochodzie? Wydaje mi się to strasznie podejrzane. Widocznie nikomu nie może już ufać i wszystkich trzymać na dystans. Tak by było najlepiej.
Fajny rozdział. Zaciekawiła mnie ta historia jeszzce bardziej :)
Czekam na następny!
Pozdrawiam xx
Witam ! :)
OdpowiedzUsuńWreszcie udało mi się wejść na twojego bloga. Rozdziały nadrobiła dosłownie błyskawicznie. Świetnie piszesz, historia tez bardzo wciągająca.
Tak w ogóle sam pomysł jest genialny. Te wszystkie moce bohaterów - znikanie, władanie prądem, przenikanie do ludzkich ciał czy jakoś tak. Genialne :)
A więc... Vanessa jest silną dziewczyną, nie znoszącą sprzeciwu, umiejącą dobrze wykonać swoją pracę ( jak ta akcja z jej przyjaciółką. Wsadziły biednego chłopaka do samochodu i koniec gadania :) ) która ma wybuchowy temperament ( chodzi mi o tę akcje z żarówkami :) ) . Do tego wspierają ja przyjaciele.
A teraz takie jej przeszkody. Tu jest najlepsza i w ogóle, ale myślę że brakuje jej ojca. Bardzo przeżyła śmierć matki więc na pewno go potrzebuje.
No i tak teraz misja Vanessy. Ciekawa jestem co to ta druga organizacja... Czy oni naprawdę planują jakiś zamach na nich? Do tej pory Vanessa nic nie dała rady znaleźć bo ten facet cały czas tam siedział.
No i masz rację w tym rozdziale się dzieje. On wyjeżdża a bohaterka znajduje jakieś tajemne przejście. ( wiesz co? Zakończyć rozdział w takim momencie to okrucieństwo).
Dalej... spotyka jakiegoś nieznajomego gościa, który mówi, że osoba której najbardziej ufa nie jest tym za kogo się podaje.
Czyli podejrzenie pada na jej ojca. Cos w tym jest... Wtedy co Vanessa weszła do jego gabinetu po spotkaniu z Aidenem. Kim byli ci dwaj mężczyźni. Widać , że cos przed nią ukrywa. Tylko co?
Dziewczyna od razu ma jakieś sny. że ojciec ją zabija. To jest spowodowane tą dziwną rozmową czy może ta jakaś wizja czy coś?
Nie mam pojęcia.
I na koniec... Cy może szykuje się jakiś romansik? Vanessa i Aiden? Kłócą się, on ją dręczy, ale nagle się przed nią otwiera... Może on też wiele przeszedł. Nim również nie interesuje się ojciec, a jego matka odeszła. Wścieka się o takie drobne rzeczy jak to że nie poszedł z nim na mesz... To musi coś znaczyć.
Czy to ich połączy? Mam nadzieję.
Dobra przepraszam, że ten komentarz taki chaotyczny ale przeczytała wszystko na raz i masa myśli, rozwiązań i dalszych wydarzeń zalewa mi głowę.
Tak więc kończę przynudzać i czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się w miarę szybko :)
Pozdrawiam
Marzycielka <3
Bardzo interesująca scena z facetem, który ją ostrzegał, aczkolwiek najbardziej hmm rozbawił mnie Aiden, który był obrażony na ojca. Jestem ciekawa jak dalej to rozwiniesz, w kolejnym rozdziale. Czy dziewczynie uda się zrealizować ten plan? A może ktoś jej przeszkodzi?
OdpowiedzUsuńFajnie by było jakby Vanessa była z Aidenem
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem jak ale przegapiłam pojawienie się nowego rozdziału. Ale w każdym razie jestem :D
OdpowiedzUsuńOj dziać się zaczyna, rzeczywiście. I coś podejrzewam, że te trzy dni bez właściciela domu będą jeszcze bardziej "dziejące się" ^^
I co to za gościu, który się teleportuje? Jakaś trzecia strona konfliktu? Zagadki, zagadki, zagadki - tylko czekać na ciąg dalszy :D
Pozdrawiam
Kostka
Jeju, zakochałam się w tym opowiadaniu. Możesz wierzyć lub nie, ale pisałam kiedyś coś podobnego. W sensie, że relacja między moimi bohaterami była odbitką relacji Van i Aidena. Szczerze? Ludzie tak na niego narzekają, ale to zdecydowanie moja ulubiona postać. Od razu trafił w moje serducho i chyba się zakochałam. Wiesz, kto się czubi, ten się lubi, prawda Vanesso? Trzymam za nich kciuki, serio.
OdpowiedzUsuńTe płatki. Ja widziałam tę scenę w głowie. Tak siedzi i przeżuwa. Beka jak rzeka xd
Dziś mało szczegółowo, to prawda, po prostu ciężko przychodzi mi komentowanie kilku rozdziałów. Mogę wypowiedzieć się o stylu.
Jest wręcz książkowy. Długo go ćwiczyłaś? ;) Jeśli mogę spytać, bo przyznaję się bez bicia - zazdroszczę.
So...
Obiecuję lepszy komentarz pod nowością i zapraszam do siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz, bo kop w tyłek by się przydał. Ale to w spamie, koniec końców "spamuję więc jestem".
Gorąco pozdrawiam i życzę weny!
@YourLittleBoo1
z
http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/
W końcu znalazłam czas na przeczytanie twojego bloga. Mówiąc szczerze: jest świetny. Uwielbiam taką tematykę. Łatwo się czyta, co jest wielkim plusem. Spodobał mi się moment, w którym Vanessa i Aiden rozmawiali (prawie) normalnie. Oby w przyszłych rozdziałach pojawiło się więcej takich chwil.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny :)
Zapraszam na kolejny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kostka
http://kostkapisze.blogspot.com
Dzięki za info i nowym rozdziale :) Trochę późno do Ciebie wpadłam, ale właśnie wróciłam z wakacji i dopiero teraz mam dojście do kompa ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. Coś mi się zdaje, że czarnym charakterem nie jest tu ojciec Aidena, ale Vanessy. Oczywiście zakładając, że ten facet ostrzegał ją na serio, a nie próbował na przykład ją podpuścić. Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiem :)
Pozdrawiam!
w sumie jeszcze nie przeczytałam twojego bloga ale wiem jedno znasz się na muzyce ONE OK ROCK ^^ :*
OdpowiedzUsuńWidzę że ty też masz zastój pisarski ;/ Szkoda bo zapowiada się naprawdę obiecująco. Ja nie mogę nic od dawna napisać, a wytłumaczenie tego zjawiska jest zaskakująco proste : Nie chcę mi się. :D Tak, jestem leniem. trochę późno komentuję, to przez ten mój spóźniony zapłon. Ja tam nie chcę nic gadać, ale Vanessa I Aidan... ( chwała ci za to imię! Kojarzy mi się z pewnym wampirem z takiego serialu, i to w dodatku jaki przystojny mhhmm... marzenie) wyczuwam między nimi romansik. Ej no dajcie spokój, to przecież widać że on jej celowo dokucza, bo na nia leci, ale przecież jej tego nie powie, bo bo jak to? Dziewczyna z wrogiego tego... obozu! O! Obozu. A tu się w niej syn zakochał łeee.... miłość zakazana, a co! Widzę że u Ciebie każdy z ludzi ma jakieś nadnaturalne zdolności. U mnie tak nie jest, ale przypadek głównej bohaterki, to inna historia. Też posiada jakąś nadnaturalną zdolność, żeby nie było że jest taka zwykła. :D Musiałam ją podrasować :D Na razie umie rozbijać lustra i żarówki, ale to z czasem będzie poważniejsze :D Czekam na NN u Ciebie :) Pozdrawiam życzę weny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńWitam! W imieniu swoim i całej Załogi ocenialni Shiibuya z przyjemnością informuję, że właśnie ukazała się ocena Twojego bloga. Pozdrawiam i życzę miłego dnia z nadzieją, że docenisz moją pracę i kulturalnie skomentujesz recenzję.
OdpowiedzUsuń