Przez
moment jeszcze patrzyłam zaszklonymi oczami na Olivera, ale ten nie okazywał
żadnych emocji. Nie odezwał się też do mnie ani słowem. Przez głowę przebiegła
mi myśl, czy Noemi też była w to zamieszana. Miałam nadzieję, że chociaż na nią
mogłam nadal liczyć. Sekundę później szłam w kajdankach prowadzona przez dwóch
pracowników Orionu.
– Nic nie
zrobiłam. To jakieś nieporozumienie! – krzyczałam na całe gardło, ale nikt nie
zwracał na to uwagi. W końcu się poddałam.
Już dawno
roztrzaskałabym pół holu piorunami, gdyby nie to, że kajdanki hamowały moje
moce. Mój ojciec nie oszczędzał, jeśli chodziło o sprzęt. Ciekawe, co wtedy robił.
Przyglądał się tej całej szopce, czy nadal siedział w gabinecie po uszy w
papierach. Przez całą drogę do celi zastanawiałam się, na kogo powinnam być tak
naprawdę wściekła. Osób do tej roli było wiele. Zostałam zdradzona przez
najlepszego przyjaciela, ojciec najprawdopodobniej od tak wydał na mnie wyrok i
do tego Aiden wrobił mnie w jakąś swoją dziwną gierkę. Nie miałam pojęcia, co
się właśnie wokół mnie działo. Najgorsze było to, że to uczucie nie opuszczało
mnie już od dłuższego czasu.
Zaprowadzili
mnie do standardowej celi. Ze wszystkich stron otaczali mnie Obdarowani,
których sama zamknęłam. Niektórzy wychylali się do krat i śmiali się lub
rzucali obelgami w moją stronę. Przelatywały one jednak obok moich uszu.
Ważniejsze było to, że siedziałam w jakimś obskurnym pomieszczeniu za coś,
czego nie zrobiłam. Dodatkowo nie było sposobu, żeby to udowodnić. Natomiast
zdążyłam już wymyślić, jak ukarać Aidena na jakieś milion sposobów. Głupia
miałam nadzieję, że w końcu uda mi się z nim jakoś dogadać, a tu taka
niespodzianka.
Z nerwów
zaczęłam krążyć po całej celi. Tutaj przynajmniej tak nie śmierdziało jak w
piwnicy Hansonów. Nagle usłyszałam znajomy głos, który zbliżał się w moją
stronę. To Matias. Rozmawiał o mnie ze strażnikiem. Chwilę później został
wpuszczony za kraty i stał naprzeciwko mnie. W pierwszym momencie nie
wiedziałam, co zrobić. W końcu rzuciłam się na mężczyznę, z całej siły się do
niego przytulając. Byłam gotowa na to, że mnie odepchnie. Jednak nie zrobił
tego.
– Vanesso,
tak mi przykro – powiedział z wtuloną twarzą w zagłębienie mojej szyi.
– Czy ktoś
może mi w końcu wytłumaczyć co się tu, do cholery, dzieje? – spytałam, gdy
odsunęłam się już od Matiasa i usiadłam na małym łóżku.
– Aiden Hanson
przedostał się do naszego oddziału i…
– Jakim
cudem? Skąd miał kod? – Nie pozwoliłam dokończyć mężczyźnie. Byłam zbyt
zszokowana tym, co usłyszałam.
– W tym
rzecz – oznajmił, po czym ścisnął palcami nasadę nosa. – Wszyscy myślą, że to
ty mu go podałaś.
– Przecież
to jakieś bzdury! – krzyknęłam. Pośpiesznie wstałam i z całą swoją siłą
uderzyłam ręką w ścianę. Dopiero po chwili poczułam ból i stróżkę krwi płynącą
po dłoni. Bezradność przyćmiła wszystko. – A ojciec? Tak po prostu w to
uwierzył?
– Nie miał
wyjścia. Cały oddział na niego naskoczył. – W jego głosie słychać było żal.
Przynajmniej jednej osobie było mnie szkoda.
– Co ja mam
teraz zrobić? – To pytanie powtarzałam w myślach jak mantrę. Nie usłyszałam
jednak odpowiedzi od Matiasa. Zamiast tego powiedział coś gorszego.
– Muszę już
iść. – Po tym wstał, pocałował mnie w czoło i ruszył do wyjścia. W ostatnim
momencie dodał: – Trzymaj się, mała.
Łatwo mu
powiedzieć. Oczywiście nie zamierzałam się poddać, ale czułam też, że powoli
opuszczają mnie siły i wola walki. Usiadłam w kącie na łóżku, podsuwając nogi
pod brodę. Dopiero teraz spojrzałam na celę naprzeciwko mnie. W pierwszej
chwili nie zorientowałam się, kto tam siedzi, ale gdy się uśmiechnął i zaczął
śmiać, skojarzyłam fakty.
– Nicolas –
wyszeptałam.
– A kogo my
tu mamy? – spytał kpiącym głosem. – Chwytający został schwytany.
Już miałam
ochotę mu jakoś odpowiedzieć, gdy na korytarzu powstało zamieszanie. Z początku
stwierdziłam, że nie ma sensu się tym interesować. Pewnie złapali kolejnego
Obdarowanego, który nadużywał swoich mocy i teraz się przeciwstawiał. Szybko
zmieniłam zdanie, kiedy koło mojej celi przeszedł Aiden, tak samo jak ja,
prowadzony przez dwóch strażników. Zerwałam się i podbiegłam do krat.
– Ty gnoju,
jak mogłeś mi to zrobić?! – krzyknęłam za nimi. – Masz to wszystko odkręcić!
Zdawałam
sobie sprawę, jak żałośnie brzmiałam, ale miałam to wtedy gdzieś. W końcu
tonący brzytwy się chwyta. Świadkiem całej tej sceny był, oczywiście, Nicolas.
Trzymał się za brzuch, nie mogąc przestać się śmiać. Miałam ochotę wyrwać
wszystkie kraty, obić mu tę piękną buźkę, a na koniec udusić, ale tak pomału,
żeby bardzo cierpiał. Wściekła wróciłam z powrotem na łóżko. Zaczęłam
przyglądać się rozciętej skórze na knykciach. Zupełnie nie odczuwałam bólu. Za
to w oddali wciąż słyszałam śmiech i kpiące uwagi Nicolasa. Postanowiłam zacząć
obmyślać jakiś plan. Nie mogłam tak siedzieć i czekać na cud, bo chyba tylko za
jego sprawą by mnie wypuścili. Zabrali mi telefon, więc nie miałam jak skontaktować
się z kimkolwiek. Do tego moje moce były w tej chwili na nic. Mogłam jedynie
porazić Nicolasa, ale wtedy dałabym im prawdziwy powód, żeby mnie zamknąć. Tak
samo wyłączenie prądu w całym oddziale wprowadziłoby jedynie niepotrzebny
chaos. Wszystkie moje plany wydawały się beznadziejne i bezużyteczne. Ja czułam
się bezużyteczna.
Podeszłam
do krat i zaczęłam o nie stukać zamkiem od bluzy. Oparłam czoło o metal. Jego
zimno działało na mnie niesamowicie kojąco. Kiedy skupiłam się na łączeniu
faktów, przestałam słyszeć, co dzieje się naokoło. Byłam tylko ja i głos w
mojej głowie wrzeszczący na wszystkie osoby, które mnie zawiodły. Po kolei
widziałam przed oczami ojca, Olivera, a na końcu Aidena, który się ze mnie
naśmiewał. Zresztą, sam teraz siedział zamknięty. Ciekawe, czy to też była
część jego plany. Ja nigdy nie dałabym się uniewłasnowolnić dla dobra sprawy.
To odbiera kontrolę nad czymkolwiek.
Nagle z
zamyślenia wyrwało mnie czyjeś wołanie. Z początku było słychać, jakby ten ktoś
stał daleko ode mnie. Później stawało się coraz wyraźniejsze oraz głośniejsze.
Ktoś wołał moje imię.
– Vanessa!
– Przede mną stała i krzyczała już Noemi. – W końcu się ocknęłaś.
– Co ty tu
robisz? – Przetarłam oczy ze zdumienia. Dziewczyna wydawała się zupełnie
nierealna. Już myślałam, że to mój umysł płata mi figle, ale chyba jednak to
los się do mnie uśmiechnął.
– Miałam
się ciebie spytać o to samo – oznajmiła brunetka, zataczając rękoma koło, aby
pokazać otoczenie. – Coś mnie ominęło?
– Nawet nie
wiem od czego zacząć – stwierdziłam załamanym głosem.
– Najlepiej
od początku.
Opowiedziałam
więc przyjaciółce po kolei, co działo się na i po imprezie Aidena, o mojej
ucieczce, aż doszłam do tego feralnego zatrzymania. Gdy tylko Noemi usłyszała o
zdradzie Olivera, otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i zaczęła mu wygrażać.
Nie mogła w to uwierzyć, tak samo jak ja. Obie bardzo mu ufałyśmy, nie miałyśmy
przed nim żadnych sekretów. Poczułam ulgę, kiedy mogłam się komuś wreszcie
wygadać. Może nie wyrzuciłam z siebie wszystkiego, zważając na nasze doborowe
towarzystwo, ale i tak wiele mi to dało. Zastanawiała mnie jednak jeszcze jedna
kwestia.
– Skoro nie
wiedziałaś, że tutaj jestem, po co tu zeszłaś? – Zmrużyłam lekko oczy, uważnie
przyglądając się dziewczynie. – Nie przyprowadziłaś żadnego, nowego skazanego.
– Przyszłam
tu z innego powodu. – Noemi zaczęła skubać swoją dolną wargę. Robiła tak
zawsze, gdy stawiano ją w kłopotliwej sytuacji. Wzrok miała ciągle wbity w
podłogę. Od początku coś mi tu nie pasowało. – Chciałam odwiedzić Nicolasa.
– Słucham?
– spytałam głośniej niż zamierzałam, ale naprawdę byłam zaskoczona jej
wyznaniem. Nigdy nie spodziewałabym się po niej czegoś takiego.
– Po tym
jak go zamknęłyśmy, to wiele razy przyprowadzałam tu innych skazanych i Nicolas
za każdym razem mnie zaczepiał, zaczęliśmy rozmawiać, no i… tak jakoś wyszło. –
Im dalej brnęła w tę opowieść, tym ciszej mówiła. Dopiero, gdy skończyła,
podniosła na mnie wzrok. Ja za to patrzyłam na Starka, który stał oparty o
ścianę ze skrzyżowanymi rękoma i z zadowoleniem słuchał brunetki.
– Tak, tak,
rozumiem. Miłość od pierwszego wejrzenia, to było silniejsze od ciebie –
wymieniałam z ironią w głosie. – Czyś ty zdurniała? Złamałaś jedną z zasad! Nie
utrzymujemy bliskich kontaktów ze skazanymi!
– Nie
krzycz na mnie – przerwała mi spokojnie Noemi. – On naprawdę nie jest zły.
– Och,
błagam. Słyszysz siebie? Brzmisz jak główna bohaterka kiepskiego romansu –
prychnęłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Przez myśl by mi nie
przeszło, że moja Noemi byłaby zdolna do takiego zlekceważenia reguł.
– Ty nie
jesteś lepsza! – Brunetka nie wytrzymała i również podniosła głos, wyrzucając
przy tym ręce do góry. Doprowadziłam do lekkiego szału jedną z najbardziej
opanowanych osób w Orionie. – Wielka księżniczka w opałach!
Nie miałam
jej nic więcej do powiedzenia. Kiedy zapadła cisza, do naszych uszu dobiegł
czyjś śmiech. Automatycznie spojrzałam na Nicolasa, jednak on zachował powagę i
sam szukał źródła tego dźwięku, który dobiegał z dalszych cel. Po chwili ten
ktoś zaczął również klaskać.
– Cóż za
urocza opowieść – wydukał między kolejnymi salwami śmiechu tajemniczy głos. Od
razu go poznałam.
– Aiden –
wysyczałam.
Noemi,
słysząc wypowiedziane przeze mnie imię, zdezorientowana ruszyła w stronę
chłopaka. Z racji tego, że była ona razem ze mną na pechowym obozie, nie miała
największego problemu z rozpoznaniem Hansona. Po jej reakcji wywnioskowałam, że
jej stosunek do niego jest zbliżony do mojego. Do dziś obie pamiętamy każdy
jego wybryk. Dziewczyna stała przez moment w jednym miejscu jak sparaliżowana.
Po chwili wróciła do mnie z wciąż szeroko otwartymi oczami. Nicolas wyglądał na
tak samo oszołomionego. Dziwne, przy Noemi przestał tak błaznować i, przede
wszystkim, docinać mi. Zanim zdążyłam skomentować zachowanie Aidena, na
korytarz wpadł jak burza Matias. Zatrzymał się koło mojej przyjaciółki i
spojrzał na mnie z niepokojem. Przez moment nie mógł wyrzucić z siebie ani
jednego słowa. Na mojej twarzy od razu pojawił się grymas. Znów było coś nie
tak. A myślałam, że już gorzej być nie może.
– Mamy
problem.
Tylko spróbuj znów zawiesić bloga, a osobiście rzucę na Ciebie komplet zaklęć niewybaczalnych ;)
OdpowiedzUsuńO tak szybko nowy rozdział! :3
OdpowiedzUsuńBył krótki, ale bardzo ciekawy według mnie. Vanessa jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. Jestem ciekawa kto ją w to wszystko wrobił. No bo... Aiden nie mógł, bo przecież wydałby wtedy samego siebie. Nie jest przecież głupi. Hm... do głowy przychodzi mi jeszcze ten jego kolega, Nathaniel czy jak... w sumie nie ufałam mu nigdy. Zobaczymy jak to się jeszcze potoczy, bo z końcówki rozdziału wynika, że to nie koniec. :D
Czekam na next i zapraszam do mnie ;*
Ale się dzieje ^^ Uwielbiam, gdy życie bohaterów tak się komplikuje xd Rozdział, jak i poprzednie, bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Pozdrawiam
Seo <3
KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡
OdpowiedzUsuńHahahahah przyznaję się ... KOCHAM TO :D
OdpowiedzUsuńahh te moje groźby hahaah ;** i tak wiesz że cię kocham :)
co do rozdziału świetny i trzyma w napięciu :)) kocham tego bloga :)
pozdrawiam i życzę weny :)))) i dawaj mi tu szybko nn <3 ;*
OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Aaaaaaa jaranko super extra rozdział
OdpowiedzUsuńNo cześć! Dawno już nic nie dodawałaś, kochana. :/ Cieszę się, że jednak wróciłaś, bo trochę zaczynało mi już brakować Vanessy i spółki. >.<
OdpowiedzUsuńTo ja może zacznę od tego, że nieco zaskoczyła mnie zdrada Olivera. Ktoś go przekupił, czy co? Może mu zagroził? Nie mam pojęcia, ale Vanessa pewnie to przeżywa, w końcu był jej przyjacielem. :( Coraz bardziej dręczy mnie myśl, że to wszystko zostało zaplanowane przez ojca Vanessy. Możesz uznać mnie za głupią, ale tak właśnie uważam. ._. (nie, nie zdziwię się takim stwierdzeniem xD) Nie wiem jaki on mógł mieć w tym interes, ale jego zachowanie, z tego co pamiętam z poprzednich rozdziałów, było dla mnie podejrzane. No, chyba, że nas wszystkich podpuszczasz. Albo tylko ja się tak dałam nabrać ;_; I jeszcze ta końcówka! Ciekawe o co chodzi z Aidenem? I dlaczego Matias był taki zaniepokojony? Nasuwa mi się tutaj kilka teorii, np. to, że zostali zaatakowani... x) (dobra, lepiej mnie już nie słuchaj, bo plecę trzy po trzy)
O matko, Final Masquerade *-* Linkin Park *-* Zaraz obok GATS i All For Nothing jest to najlepsza piosenka z ich najnowszej płyty. :3 Wyobraź sobie, że ostatniej nocy przesłuchałam sobie w całości właśnie THP. :D Zresztą, jak słucham czegoś w nocy, to jest to najczęściej LP, ewentualnie My Chemical Romance. :)
Pozdrawiam ;*
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
<3
OdpowiedzUsuńCudnee <3 Bardzo fajny blog! *_*
OdpowiedzUsuńhttp://xxforeverxxx.blogspot.com
Rozdział jest naprawdę świetny. Bardzo dobrze piszesz dodając że nie robisz błędów. Bardzo mnie zainteresowałaś i śliczny wygląd bloga.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że kolejny rozdział dodasz już niedługo i powodzenia w pisaniu.
PS: mogłabyś mnie informowac?
Jeśli będziesz miała chwilę wolnego czasu wpadnij do mnie i skomentuj. Dla ciebie to kilka minut a mnie podniesiesz na duchu. http://you-dont-know-anything-about-me.blogspot.co.at/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na dalszą część
OdpowiedzUsuńOtrzymałeś ode mnie nominację do Liebster Blog Award!
Tutaj masz wszystkie informacje:
http://breathofthegods.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
Ehh... A gdzie część następna ? ;-;
OdpowiedzUsuń